Jak wizualizacja pomaga sprzedawać?
Atrakcyjna, przykuwająca uwagę, pozwalająca zrozumieć produkt i zachęcająca do zakupu – tak wyglądają współczesne wizualizacje 3D.

Wyobraźmy sobie, że szukamy mieszkania do wynajęcia. Trafiamy na jeden z popularnych serwisów zbierających takie ogłoszenia. Widzimy tytuł, niezłą cenę i krótki opis, ale brakuje zdjęcia. Czy zachęca nas to do kliknięcia w ogłoszenie? A jeśli nawet to zrobimy i przeczytamy pełen opis lokalu – czy będziemy zainteresowani najmem? Większość z nas zadzwoni do właściciela czy agenta i zapyta o możliwość przesłania zdjęć. Kupujemy oczami. Same słowa to za mało, by nas skusić i przekonać.
Rośnie znaczenie wizualizacji
Możliwość obejrzenia produktu w formie wizualizacji stała się szczególnie istotna teraz, gdy tak wiele rzeczy kupujemy przez internet. Owszem - lubimy opisy, tabelaryczne zestawienia cech produktu i opinie użytkowników, ale dopiero obraz pozwala nam uruchomić wyobraźnię. Dlatego po animacje sięgają zarówno producenci dóbr fizycznych (na przykład sprzętu AGD, mebli czy rowerów), jak i deweloperzy, a nawet artyści.
Wizualizacja jest bardzo ważnym elementem budowania doświadczeń klienta. Oczywiście, najlepiej by było, gdyby klient pojawił się fizycznie w naszym sklepie i wszedł w bezpośredni kontakt z produktami, tak jak to robią od dekad klienci Ikea. Mogą usiąść w fotelu, wypocząć na miękkim łóżku i wyobrazić sobie, jak wspaniale byłoby mieć takie meble u siebie. Dzieci korzystając z przemyślanych placów zabaw wewnątrz tych sklepów, szybko przechodzą do naciągania rodziców na kolejne zabawki czy pomoce edukacyjne, a rodzice – nawet jeśli nie kupią ich od razu – chętnie wpiszą je na listę prezentów. Całkiem podobne emocje i pożądanie można jednak wzbudzić u klientów, którzy tylko oglądają produkt na monitorach swoich komputerów. Technologia pozwala nam sięgnąć po dokładnie te same emocje i podobnie, jak w sklepie stacjonarnym, wzbudzić pożądanie i gotowość do zakupu.
Wizualizacja a indywidualizacja oferty
Wielu sprzedawców idzie jeszcze dalej. Nie tylko pozwala obejrzeć produkt w formie wizualizacji graficznej, ale jeszcze zindywidualizować jego zastosowanie w zależności od preferencji klienta.
Jeśli jest to obraz czy rzeźba – można szybko zobaczyć, jak prezentowałaby się w konkretnych wnętrzach. Dzięki specjalnym aplikacjom można przesłać zdjęcie własnego pokoju i zwizualizować sobie dane dzieło w dokładnie tym miejscu, gdzie byśmy chcieli je widzieć.
Możemy też zrobić sobie selfie telefonem, a następnie obejrzeć, jak wyglądalibyśmy w nowej fryzurze czy nowym kolorze włosów. Albo sfotografować pokój dziecka i sprawdzić, jak prezentowałaby się w nim nowa tapeta. Coraz częściej programy komputerowe stojące za wizualizacją dają nam możliwość nie tylko obejrzenia sobie „zdjęcia” danego produktu czy przestrzeni, ale wręcz manewrowania nim czy odbywania wirtualnych spacerów w trójwymiarze. Niemal dokładnie tak, jakbyśmy robili to będąc w salonie sprzedaży. Sprawunki online stały się dzięki temu wygodne i ekscytujące, a możliwość sprawdzania rozmaitych wariantów w spokoju własnego domu daje klientom szansę podjęcia najodpowiedniejszej decyzji.
Miejsce wykorzystywania wizualizacji
Atrakcyjna wizualizacja może przykuwać uwagę klienta w wielu miejscach – i tych, gdzie dokonuje on bezpośrednich zakupów, i tych, gdzie zaledwie styka się z reklamą. Mogą to zatem być nie tylko strony internetowe i sklepy online, ale także portale społecznościowe, blogi i fora, a nawet billboardy i panele reklamowe. Dobra wizualizacja jest w stanie uatrakcyjnić i nakłonić do sprzedaży nawet, gdy jest wykorzystana w tradycyjnych, drukowanych mediach jak foldery czy ulotki.
Wraz z postępem technologii precyzja grafik 3D staje się tak dokładna, że niekiedy trudno odróżnić, czy mamy do czynienia z autentycznym zdjęciem czy też z graficznym odwzorowaniem obiektu. Wystarczy spojrzeć na animacje filmowe czy gry komputerowe, by przekonać się, że wirtualny świat staje się coraz bliższy temu realnemu. A skoro świat gier i filmów potrafi być tak wciągający – dlaczego równej ekscytacji nie moglibyśmy wywoływać w procesie sprzedażowym?